poniedziałek, 11 maja 2015

I mleko się rozlało

Taka jestem przywiązana do tego bloga, że jak go próbuję znaleźć to przeszukuję kilka najbardziej popularnych serwisów zanim wreszcie trafiam. Sklerotyczka.

Ale piszę. Dziś politycznie. Czuję się rozżalona i oszukana. Dla mnie już po wyborach. Nikt nie zasłużył na mój głos. Nie chcę powtórki z rozrywki, ani jednej, ani drugiej. Nie żebym popierała jakoś szczególnie, któregoś z kandydatów, którzy brali udział w demokratycznych wyborach. Niezbyt. Ale przynajmniej tego jeszcze nie było. Warto było zaryzykować. Mogło nie być gorzej.

A demokracja? Co to za demokracja? Nawet połowa Polaków nie pofatygowała się do urn. Mam wrażenie, że połowa wyborców to fanatycy polityczni, wyznawcy partii. A druga połowa to ci, co im obowiązek obywatelski nie zwisa i nie dynda. Reszta... no cóż. Oni nie mają na kogo głosować lub nie mają czasu. Bzdury. Na nich jestem wściekła.

Milion Polaków jest na samych Wyspach. Im to dobrze. Może pora dołączyć. Wyjechać gdzieś, gdzie nie rozkradają twoich pieniędzy, gdzie polityk nie jest świnią przy korycie, a człowiekiem z ideałami, który chce zagwarantować normalne życie ludziom w kraju. Mnie naprawdę nie interesuje in vitro. Mnie interesuje, co się dzieje z moimi pieniędzmi i za co będę żyć po 60-tce, kiedy zmęczonej życiem starszej pani nikt nie będzie chciał zatrudnić. Bo i gdzie, jeśli moim dwudziestoparoletnim rówieśniczkom proponuje się prace sezonowe nad morzem, a stałej dobrze płatnej posady dla nich nie ma?